Tam, gdzie zawsze świeci słońce. O życiu w Hiszpanii
Kilka lat temu przeprowadziłam się do słonecznej Hiszpanii. Dlaczego to zrobiłam? Jak żyje mi się na zachodnim krańcu Europy?
Czy zgodzisz się ze mną, że gdy serce zabije nieco mocniej niż zwykle, a w głowie pojawiają się różne myśli, to coś jest na rzeczy? Zwykle takie odczucia i zachowania są przypisywane osobom zakochanym w kimś do szaleństwa. Wtedy nic nie jest ważne – ani zasady, ani jedzenie, ani sen. Liczy się tylko obiekt naszych westchnień. Zgadzasz się ze mną? Opowiem Ci dziś o mojej miłości i o życiu w Hiszpanii. Chcesz?
Miłość do Hiszpanii – jak to się zaczęło
W liceum człowiek myśli, że jest dorosły. Snuje plany na przyszłość. Mimo że chodziłam do klasy językowej (hiszpańsko-niemieckiej), nie wiązałam swojej przyszłości z filologią. Jednak iberystka zaraziła mnie miłością do Hiszpanii i gdzieś w głowie zaczęła kiełkować myśl o tym, by zamieszkać w tym egzotycznym miejscu. Nie znałam tego kraju, dzieliło mnie od niego ponad 2500 kilometrów, a Polska nawet nie była jeszcze w Unii, więc wizja przeprowadzki wydawała się nierealna. Miałam wiele pomysłów na siebie. Różnych. Ale jedno było niezmienne.
Wiedziałam, że chcę wykonywać zawód, który da mi niezależność. Myśl o pracy zdalnej, choć jeszcze tak jej wtedy nie określałam, powoli kiełkowała w mojej głowie. Z premedytacją wybrałam studia dziennikarskie. Wyobrażałam sobie siebie jako dziennikarkę prasową, która będzie pisać reportaże. I takie były początki mojej kariery zawodowej.
Ale gdy wyszłam za mąż i urodziłam córkę, stanęłam na rozdrożu. Chciałam być z nią, a jednocześnie chciałam już wrócić do pracy. Wiedziałam, że znalezienie etatu po urlopie macierzyńskim nie będzie proste. Co zrobić, by być w domu z dzieckiem i jednocześnie pracować? Jak znaleźć pracę, mimo że nikt nie zatrudni młodej niedoświadczonej mamy? Wtedy zrodził się pomysł na własną firmę. Nie wiedziałam jeszcze, jak wrócić do pracy po urlopie macierzyńskim. W tamtych czasach tak definiowałam niezależność. Miałam małe dziecko, czułam, że taka praca pozwala mi być blisko tych, którzy są dla mnie najważniejsi. Home office wydawał się dla mnie wybawieniem. Firma się rozwijała, Krzysztof zrezygnował z etatu i razem zaczęliśmy prowadzić korektorsko-wydawniczy biznes. Po kilku latach urodził się nasz syn. Prowadziliśmy stabilne i spokojne życie.
Hiszpania – przeprowadzka
Przyszedł jednak taki dzień, w którym moje serce znów zabiło mocniej!
Pamiętam, jak odważyłam się pomyśleć o przeprowadzce do Hiszpanii jako o czymś realnym. Pochodzę z Krakowa – jednego z najpiękniejszych miast Polski. Mogłoby się wydawać, że ta natrętna wizja o życiu w Hiszpanii była jedynie szkolnym marzeniem. Ale ona wciąż nie dawała mi spokoju…
Chwila, która odmieni Twoje życie bezpowrotnie, może nadejść niespodziewanie. Nie towarzyszą jej ani fanfary, ani piękne widoki, ani nawet podniosły nastrój.
Kiedy poziom smogu po raz kolejny znacznie przekroczył dopuszczalne normy, synowi groziła trzecia zmiana w szkole, córka właśnie kończyła ośmioklasową podstawówkę i miała razem z absolwentami gimnazjum zaczynać naukę w liceum, wtedy odważyliśmy się nadać naszym marzeniom realny kształt.
Jak zamieszkać w Hiszpanii?
Szybko jednak pojawiły się wątpliwości. Nie myśl, że ci, którzy ryzykują, ich nie mają. Zaczęliśmy się zastanawiać, czy uda się nam zacząć prawie wszystko od nowa. Dlaczego „prawie”? Bo o pracę się nie baliśmy – mieliśmy stabilny biznes online, nie byliśmy zależni od miejsca. Praca zdalna za granicą nie różniła się dla nas od pracy zdalnej z Polski.
Najbardziej przerażała nas świadomość tego, że dzieci nie znały w ogóle języka. Obaw związanych z przeprowadzką mieliśmy jednak znacznie więcej. Jak to przyjmie nasza rodzina? Jak ułożymy sobie życie na drugiej półkuli? (Tak, Walencja jest po drugiej stronie południka zerowego). Gdzie będziemy mieszkać? (Wybór miasta nie był dla nas oczywisty). Czy nas będzie stać na życie w Hiszpanii? Czy się zaaklimatyzujemy?
Tych pytań było naprawdę mnóstwo. Omówiliśmy wszystkie „za” i „przeciw”. Tych „za” było znacznie więcej, ale wciąż sporo kwestii trzeba było wyjaśnić. Wzięłam więc kartkę i napisałam: „Wyjazd do Hiszpanii. Formalności”. Tak się zaczęła moja przygoda.