[PODCAST ZNS #007] Skąd pochodzi rower?
Cyklista, rowerzysta i kolarz. To znane terminy, często używane jako synonimy. Choć zwykle posługujemy się nimi zamiennie, z każdym z tych słów wiąże się inna historia. Jaka? O tym przeczytasz w artykule.
Od czasów, gdy odkryto magię poruszania się na dwóch kołach, rower podbija serca zarówno dzieci, jak i dorosłych na całym globie. Ale skąd właściwie pochodzi ten wyjątkowy pojazd, który umożliwia nam przemieszczanie się w sposób ekologiczny i przyjemny? Przygotuj się na podróż w czasie, gdyż zapraszam Cię do odkrycia tajemnic pochodzenia roweru i fascynujących historii, które się za nim kryją.
Rower – definicja
Rzeczownik rower jest definiowany jako jednośladowy pojazd drogowy o dwóch kołach jednakowej średnicy napędzany siłą mięśni ludzkich za pomocą pedałów i przekładni łańcuchowej obracającej tylne koło.
Brzmi poważnie, choć tak naprawdę rower to pojazd, który umożliwia szybsze przemieszczanie się po ulicach, drogach i szosach.
Wyraz, który go określa, to eponim. Pochodzi od nazwy własnej brytyjskiej fabryki pojazdów mechanicznych – Rover. Zakład, założony w 1877 roku, już pod koniec XIX wieku rozpoczął taśmową produkcję rowerów. Angielskie słowo rover oznacza wędrowca, włóczęgę.
Być może wybór tego terminu związany był z charakterem pierwszych rowerowych wypraw. Podróżowanie, a nawet proste przemieszczanie się nie było wtedy tak popularne jak dzisiaj. Przynajmniej nie na taką skalę. Obecnie przejażdżki tego rodzaju nikogo nie dziwią i cieszą się dużym zainteresowaniem. Są wygodną alternatywą zarówno dla rodzin, jak i wyczynowych sportowców. Rowery umożliwiają krótsze i dłuższe wyprawy. Trudno sobie wyobrazić wakacje bez zatłoczonych ścieżek i uśmiechniętych rowerzystów.
Pierwszy rower
Na ziemiach polskich drewniane bicykle pojawiły się w latach 60. XIX wieku.
Nazywano je:
Obecnie każdy z wyżej wymienionych terminów brzmi dość dziwacznie, co najmniej zabawnie. Interesujące jest również to, że przed końcem stulecia upowszechniły się jeszcze inne nazwy udoskonalonego technicznie pojazdu. Pojawił się cykl i jego polski odpowiednik – koło. Ponadto używano terminu kołowiec. Punktem wyjścia był dla niego dwukołowiec i trójkołowiec, czyli polskie odpowiedniki bicykla i trycykla. Kolejny, niezwykle dziś popularny, był rower.
Nic się nie dzieje bez przypadku.
Jazdę na rowerze uprawiano wtedy dla celów rekreacyjnych lub sportowych.
Określano ją jako:
Jej amatorów nazywano cyklistami, bicyklistami, kołowcami, kołownikami lub kolarzami. Wydaje się, że wyobraźnia językowa związana z nazewnictwem tamtych zjawisk była zbyt śmiała. Przynajmniej tak to można odbierać dzisiaj. Pamiętajmy jednak, że każde słowo ma swoją historię i swoje znaczenie. Pojawia się z konkretnego powodu. Z czasem albo pozostaje w niezmienionej wersji, albo zostaje zastąpione przez inne. Uzus wpływa na normę.
Rower dla elit
Według Uniwersalnego słownika języka polskiego cyklista to słowo przestarzałe, kwerendy w Korpusie języka
Ze względu na wysoką cenę rowerów – porównywalną z miesięczną pensją księgowego – jazda na kole była zajęciem elitarnym. Świadectwem tego jest skład osobowy towarzystw kolarskich, które powstały w latach 80. XIX wieku w Warszawie, Lwowie, Krakowie i Łodzi. Wśród ich założycieli i członków byli arystokraci, właściciele ziemscy, przemysłowcy, kupcy, lekarze, literaci. Honorowymi członkami Warszawskiego Towarzystwa Cyklistów byli m.in. Bolesław Prus i Henryk Sienkiewicz.
Entuzjaści nowego sportu doceniali jego walory zdrowotne, wychowawcze i towarzyskie. Pisano, że rower demokratyzuje stosunki społeczne.
Nie brakowało również przeciwników jazdy na rowerze. Widzieli oni w niej zagrożenie dla zdrowia i porządku publicznego oraz skarżyli się na utrudnienia, jakie rower stwarzał dla pojazdów zaprzęgowych. Niechęć do rowerzystów przeradzała się niekiedy w agresję, np. uczestnicy wycieczki rowerowej do Płocka, zorganizowanej przez WTC w 1886 roku, narzekali na dzikość mieszkańców tego miasteczka, którzy w cyklistach upatrywali antychrystów. Zdarzało się, że na wsi poszczuto rowerzystę psem lub obrzucono kamieniami. Jak widać, początki zwykle bywają trudne.
W miarę upływu czasu rowery potaniały, upowszechniły się jako wygodne narzędzie komunikacji. Jazda na nich przestała być rozrywką elitarną. Rower stał się normalnym, popularnym i powszechnym środkiem taniego transportu.
Cyklista – czy to synonim rowerzysty?
Słowo to bywa traktowane jako synonim rowerzysty. Czy słusznie?
Cyklista to osoba uprawiająca sport kolarski, jeżdżąca na rowerze.
Wyraz cyklista pochodzi z fr. cycliste, a ten od rzeczownika cycle, dawnej nazwy roweru, powstałej przez skrócenie słowa bicycle – bicykl lub tricycle trycykl, a ostatecznie od łac. cyclus i gr. kuklos krąg, okrąg.
Słowo to używane jest od drugiej połowy XIX wieku, w słownikach z początków XX wieku przytaczane z definicją: jeździec na cyklu. Zanotowane tam z wyrazami cyklistka, cyklistowski, cyklizm (ze znamiennym przykładem: Ma i cyklizm swoich przeciwników), cyklodrom oraz cykl rower. Doroszewski w 1958 roku w swoim słowniku pisał o słowie cyklista, że jest coraz bardziej wypierane przez wyraz kolarz, który właśnie zaczyna się upowszechniać. W obecnych słownikach często definiuje się kolarza jako zawodowego rowerzystę.
Definicje synonimiczne – kolarski (…) cyklistowski, kolarstwo (…) sport cyklistowski – sugerują, że cyklista na początku XX wieku był wyrazem bardziej rozpowszechnionym od kolarza.
Według Uniwersalnego słownika języka polskiego cyklista to słowo przestarzałe. Kwerendy w Korpusie języka polskiego i w internecie pokazują jednak, że jest wciąż żywe, odnoszone do realiów współczesnych, używane zwłaszcza w publicystyce – jako synonim rowerzysty – dla ożywienia narracji. Godne uwagi jest, że nie tylko dawne, lecz także nowe kluby rowerowe mają w nazwie słowo cyklista, zwykle w towarzystwie przymiotnika od nazwy miasta lub regionu.
Kolarz – zawodowy rowerzysta
Słownik języka polskiego PWN definiuje kolarza jako tego, który uprawia jazdę na rowerze jako sport wyczynowy, dawniej: ten, który jeździ na welocypedzie, rowerze, cyklista. Jest to słowo stylistycznie nacechowane, używane najczęściej w tekstach prasowych.
Termin pochodzi od słowa koło, dawnej nazwy roweru, będącej przekładem francuskiego cycle lub niemieckiego Rad, skrót od Fahrrad. Odpowiednik francuski to cycliste, a niemiecki –Radfahrer.
Słowo było obecne w polszczyźnie od drugiej połowy XIX wieku. Na początku występowało rzedziej niż cyklista. Świadczą o tym synonimiczne definicje z początków XX wieku: „kolarski (…) cyklistowski”, „kolarstwo (…) sport cyklistowski”.
Gdy w połowie XX wieku cyklista – o czym już wspomniałam – zaczęło być określane jako słowo przestarzałe, jego zakres podzieliły między siebie kolarz i rowerzysta. Pierwsze słowo odnosiło się do sportowców. Drugie do uczestników ruchu drogowego.
Cyklista jeździ w cyklistówce, kolarz na kolarzówce, a rowerzysta?
Rowery są dziś bardzo popularne. Cieszą sportowców i amatorów zrównoważonego wysiłku fizycznego. Pozwalają się odprężyć, poćwiczyć i – co najważniejsze – stanowią świetną alternatywę dla samochodu. Zwłaszcza latem, choć znam wielu rowerzystów, którzy z transportu tego rodzaju korzystają przez cały rok.
Termin, dziś powszechnie znany, pokonał dość zawiłą znaczeniową drogę. Jak widać, zwyciężyła wygoda i prostota. Łatwy do wypowiedzenia i zapamiętania rower wyparł francuskie welocypedy. Czy dobrze? Chyba tak. Wyobrażacie sobie, jak długie musiałyby być szyldy reklamowe sklepów sprzedających kołopedy lub drewniane (a nawet metalowe lub aluminiowe) bicykle?
Jakie są konotacje?
Nie zostawię Was bez odpowiedzi. Na początku wspomniałam, że cyklista jeździ w cyklistówce, kolarz na kolarzówce, a rowerzysta? On po prostu ma rower. Tyle wystarczy. Ciekawa jestem, czy też lubicie rowery.
Pracujesz zdalnie? Nie zapominaj o ruchu
Każdy swoją pracę może organizować w inny sposób. Jednak wszyscy muszą pamiętać o aktywności w ciągu dnia. Często zaczynam dzień od przejażdżki rowerowej. Jeśli chcesz zobaczyć, jak wygląda moje życie od kuchni, to zapraszam Cię na Instagram.
W weekendy natomiast wyłączam komputer, chowam laptopa i staram się aktywnie spędzić te dwa dni.
O tym, jak organizuję pracę, by mieć czas na życie, pisze na moim blogu.